poniedziałek, 28 marca 2011

Na czym oko zawiesić?

Ponure i przygnębiające wydarzenia z Japonii spowodowały swoistą panikę wywołaną nie tylko śmiercionośnym tsunami, ale niebezpiecznym dla życia ludzkiego promieniowaniem, które sukcesywnie wydostaje się z uszkodzonych reaktorów elektrowni atomowej. A to nie jedyne tego typu elektrownie w kraju kwitnącej wiśni, stale nawiedzanego trzęsieniami ziemi, erupcjami wulkanów i wyziewami gazów. Co prawda historia Czarnobyla lub Fukushimy nie dyskredytuje funkcjonowania takich elektrowni na naszym globie. Nie mniej jednak mały wybryk natury (bo tak to trzeba nazwać) może doprowadzić do ogólnoświatowego napromieniowania. Wystarczy sobie wyobrazić, że wybuch słoneczny spowoduje braki zasilania ( patrz Kanada; rok 1989) i odłączy zasilanie utrzymujące odpowiedni poziom chłodzenia reaktora. Warto również przypomnieć, że prawdopodobnie nie mielibyśmy większych szans z walką o uratowanie Fukushimy gdyby nie bliskie położenie wód morskich, którym można przypisać zasługę, że jeszcze nic nie wybuchło...

A tymczasem w Libii polowania na ropę ciąg dalszy. Jeszcze tygodnie temu obściskujący się przywódcy państw zachodnich z dyktatorem Kadafim nie wzbudzali zainteresowania mediów, ani niepokoju. Niestety będąc już sfrustrowanym działaniami wojennymi w Iraku czy Afganistanie ( odziały amerykańskie stacjonują tam już 10 lat! ) kompletnie nie ufam również poczynaniom zaprzyjaźnionych koalicjantów na terenach libijskich. Właściwie zniechęcony efektami wymachiwania szabelką przez okupantów w krajach Bliskiego Wschodu nawet nie staram się odnaleźć uczciwego argumentu za kolejnymi działaniami zbrojnymi. Wystarczy, że przytoczę takie nazwy własne jak Darfur lub Ruanda... Brak jakichkolwiek interwencji spowodował znane nam ludobójstwa, egzekucje, morderstwa, grabieże, gwałty, rozboje. Nawet papieżowi Janowi Pawłowi II umknęły te wydarzenia.

Nie zawraca się już odbiorcy głowy tym co rzeczywiście jest istotne. Nie wyciągamy wniosków. Nie poszukujemy alternatyw. Stale prowokowani i podniecani ( z gęsią skórką na ciele ) jesteśmy zaślepiani i omamiani przez czwartą władzę i rządy państw. Niewolniczy tryb życia wypełniony papką medialną nie motywuje nas do obiektywnych refleksji i przemyśleń.

12 komentarzy:

  1. Proponuję napisać 2 oddzielne posty, zeby wyczerpać temat !
    jest tak wiele propagandy związanej z Fukushimą! przede wszystkim to technologia sprzed 40 lat, więc wstrzymywanie budowy nowoczesnych elektrowni jest mocno przesadzone. Nie mówię, że jestem fanatyczna zwolenniczką energii jadrowej, natomiast wzbudzanie 'paniki' na taką skalę jest co najmniej zadziwiające...zgadzam się z wszelkimi niebezpieczeństwami, natomiast nie zgadzam się na okłamywanie ludzi, proponuję wiec napisać o tym nieco więcej, zwłaszcza, że wiem, że mógłbyś zrobić to rzetelnie i ciekawie, a tylko 'liznąłeś' temat!
    NAPISZ TEŻ COŚ WIĘCEJ O LIBII! to przecież szalenie aktualny temat, możesz napisać o zagrożeniach dla Europy (?) wiążących się z masowymi migracjami z Płn. Afryki, o zgłoszeniu Lampedusy do Nagrody Nobla za przyjęcie Libijczyków (przecież dobrze wiemy, w jakiej atmosferze się to odbywało)...jest tak wiele wątków, ze oczekuję dwóch oddzielnych, obszernych, wyczerpujących tekstów, bo oba tematy warte są większej uwagi!
    Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam
    LUCY

    OdpowiedzUsuń
  2. Wezmę się do roboty. OBIECUJĘ. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadchodzi kolejny zloty wiek, chaos i destrukcja potrzebne sa aby obudzic ludzkosc i obalic systemy zakorzenione w naszych glowach tak gleboko, ze sama matka ziemia musi podjac drastyczne akcje.
    Czy komus na prawde podoba sie to jak od zawsze rozwijal sie i jak wyglada dzis nasz cywilizowany swiat? nawet bez naturalnych katastrof. Wiec dlaczego gdy okazuje sie, ze nic z tego nie przetrwa, to my sie martwimy?
    Czy wiecej korzysci przyniesie wiara w koniec swiata, czy w poczatek nowego(i koniec starego) swiata? Nie mowie o tym co podpowiada rozsadek, bo on dyktuje ocene co jest mozliwe a co nie jest na podstawie tego, co sie widzialo i co sie wie, a te nie maja najmniejszego wplywu na definicje co faktycznie jest mozliwe a co nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko co wiemy i widzimy jest chyba zupełnie WZGLĘDNE - zależy od obecnie posiadanego stanu wiedzy, który z roku na rok diametralnie się zmienia...
    Czemu martwimy się o koniec? Bo każdy jeden człowiek z myślą o smierci trzęsie portkami. Matka Ziemia nie ingeruje w 'cywilizację' żeby nas otrzeźwić, ona zawsze ingerowała...a właściwie to my zaingerowaliśmy i uważamy w swoim wielkim zarozumialstwie, że to my jesteśmy władcami ziemi, opanowując coraz to nowe umiejętności, wkrótce będziemy się uważać za władców Kosmosu, bo przecież już docieramy na peryferie Układu Słonecznego. Prawda jest taka,że Ziemia ma nas w nosie i jak to kiedyś powiedział mistrz satyry George Carlin "a co jeśli Ziemia stworzyła człowieka tylko dlatego, że potrzebowała plastiku?". Jesteśmy nic nie znaczącym pyłkiem, wbrew naszym wyobrażeniom, warto mysleć o 'końcu świata', warto myśleć o manipulacji mediów, bo warto mieć wiedzę, warto rozumieć co się dzieje. Prawdopodonie Ziemia nie pozwoli nam (naszemu pokoleniu) dojrzeć wymarzonego 'końca', ale już nasi przodkowie przeżyli globalne zlodowacenia (w XVIIw. przecież Morze Bałtyckie było zupełnie zamarzniete!) i wiele innych ekstremalnych zjawisk atmosferycznych. Znaleźli sposób. My jestesmy po prostu zbyt wygodni, żeby wyobrazić sobie świat bez elektroniki po burzy słonecznej i zbyt egoistyczni w budowaniu cywilizacyjnego imperium. Nie musimy bać się śmierci, bo w moim odczuciu po prostu po niej nas nie ma, więc nie ma się co bać 'niebytu'.
    Moim zdaniem najwięcej korzyści przyniesie świadome życie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Smierc jest transformacja, chyba, ze pragniesz niebytu. Strach przed smiercia tez jest bardzo subiektywna i zmienna kwestia, nie jest oczywiste ze trzeba sie jej bac, tak zostalismy nauczeni, bo nasze naukowe autorytety nie potrafia nic na jej temat powiedziec a nieznanego trzeba sie przeciez bac. Dopiero od bardzo niedawna zaczeto wszystko badac szkielkiem i okiem, wieki temu doszlo rozwodu nauki oraz spirytualizmu, aby czlowiek sie pogubil, aby kazdy mial inna wersje i byl pewien ze istnieje tylko jedna wlasciwa droga.
    Czy musimy postrzegac wszystko w skrajnosciach? Czy musimy byc albo panem swiata, albo malym smieciem? A co jesli jestesmy partnerami, czescia wszystkiego, co jesli znaczymy o wiele wiecej i mozemy o wiele wiecej, tylko jako jednosc ze wszystkim wokol, bo jesli za pomoca naszych umiejetnosci chcemy wszystko samolubnie podbijac i wykorzystywac w pelni pychy, to wlasnie teraz zbieramy tego zniwo-wlasnie jako dowod, ze ziemi nie jest obojetne co sie na niej wyprawia.
    Oraz co, jesli kazdy zacznie mowic i myslec za siebie, a nie za caly swoj gatunek, co jesli ja nie jestem taki wygodny i leje na elektronike, a nawet czekam az cala padnie a przynajmniej wiem ze jej brak wcale mnie nie zabije."Ale jak elektryka padnie wszystkie reaktory wybuchna, szpitale wysiada i nie bedzie bierzacej wody? Coz mi po martwieniu sie o to, jesli nie mieszkam obok elektrowni atomowych, ani nie jestem podlaczony do respiratora a niedaleko domu mam strumien? Egoizm? A coz tym ludziom, ktorzy maja te problemy przyjdzie z mojego altruistycznego zamartwienia skoro i tak im nie pomoge? Pomoge swojej rodzinie,tym z domu obok, na co mi martwic sie o caly rodzaj ludzki np.Japonia byla ostrzegana o trzesieniach, w ogole, to dlaczego ktokolwiek nadal tam mieszka? To tak, jakby zdazyl sie na prawde nieoczekiwany kataklizm, biedni ludzie, jakby nie wiedzieli w jakim rejonie zyja?! Co nam po patrzeniu z dystansu i oczekiwaniu konca swiata, ziemia nie pozwoli , jestes zbyt wygodni. Najwiekszym szalenstwem jakie dyktuja nam media jest zmuszanie nas do martwienia sie o rzeczy na ktore nie mamy zadnego wpywu i zunifikowanie realnosci, "bedzie koniec swiata? czy nie bedzie?" nie mozna jednego stwierdzenia zaaplikowac do 6 miliardow ludzi! Dla tysiecy japonczykow ten swiat juz sie skonczyl, w jaki sposob ktorys z nich mialby to stwierdzic w imieniu wszystkich? i nic nam po martwieniu sie o wszystkich, sama stwierdzilas: nasi przodkowie !przeżyli! globalne zlodowacenia, myslisz, ze Ci ktorzy przezyli, to Ci co byli przekonani ze to apokoalipsa?

    OdpowiedzUsuń
  6. To był tylko krótki komentarz do najważniejszych wydarzeń. Jeśli chcesz tak bardzo żeby każdy zaczął od siebie to Ty mu to przekaż. Ty z nim porozmawiaj. Uświadom go tak, żeby nie był bardziej nieszczęśliwy. Częściej piszesz o końcu niż widzisz coś w tym końcu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie krytykowalem twojego podejscia Barcie, tylko dyskutowalem z lucy, na podstawie przykladu tego co piszesz. Piszesz z cennego punktu widzenia, bo trudno z pozycji bycia skupionym na informacjach z mediow od razu rzucic sie w odchlan wszystkich niemedialnych, nieoficjalnych, para/nie naukowych i spirytystycznych rzeczy.niestety nie, mozna by to nazwac szokiem termicznym, a to jak wiemy tez nie jest zdrowe, czy do wody, czy z wody. Zatem bynajmniej nie krytykuje Twojego zauwazania burdelu w informacjach i niewolniczego charakteru rozwinietego swiata, to musi najpierw zostac zauwazone i wyciagniete i przeanalizowane, by na jakims etapie zapytac, o co zatem w tym wszystkim chodzi, skoro oficjalne wersje nie maja sensu, a gina i cierpia setki tysiecy ludzi i pompowane sa w te przedsiewziecia sumy o nieskonczonosci zer.
    Lucy z kolei siegnela duzo dalej w tym pesymistycznym obrazie i to z nim prowadze polemike.
    Mozesz stwierdzic jak czesto o tym koncu pisze, ale nie mozesz stwierdzic za mnie co w nim widze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kazdy ma swoje metody poznawcze i nie chce twierdzic, ze czyjes sa lepsze a czyjes gorsze, ale jezeli ktos w wyniku swoich metod zyje w wiecznym strachu, to do usranej smierci bede powtarzac ze musi przegapiac jakis fragment "duzego obrazka"

    OdpowiedzUsuń
  9. ja się nie boję śmierci, oswajam niebyt
    L.

    OdpowiedzUsuń
  10. niebyt to technika medytacji, smierc to przejscie w realnosc o innych zasadach,a smierc o jakiej myslisz, to samounicestwienie, ktore moze wybrac jednostka bedac na poziomie swiadomosci wyzszym niz nasz tu i teraz-jak narazie, bo tenze ogranicza nasza wiedze i czucie tak dalece, iz z reguly nie wiemy wystarcajaco duzo aby podjac tak powazna decyzje.Tak to prawdopodobnie wyglada.
    A jesli chodzi o dowody a istnienie innych wymiarow i realnosci to przykladem moga by matematycznie udowadnialne modele bryl, ktorych nie jestesmy w stanie sobie wyobrazic, to jest przyklad tego, jak nasz umysl ogranicza nasz dostep do informacji, tymaczasowo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mateuszu doceniam Twoje poglądy i szanuję je, ale sprowadzanie każdego tematu i problemu do jednego rozwiązania jest podobne do ideologii religii na całym świecie. Nie możesz ( moim zdaniem ) przypisywać czemuś czego jeszcze nie rozumiesz jakiejś nadprzyrodzonej władzy nad naszymi świadomościami, czynami itd. Tzn możesz. tylko nasze dyskusje stają się wtedy bezcelowe i bezproduktywne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bartoszu, dyskutowalismy na temat smierci i wplywu realnego swiata na to, jak sie czujemy. Jaki jest produktywny sposob dyskutowania na ten temat? Twoj komentarz do najwazniejszych wydarzen ostatnich tygodni byl ogolny, wiec nie ma jak dyskutowac na temat konkretnych w nim poruszonych kwestii, a caloksztalt jego jest nauturalnie niepokojacy, zatem same nasuwaja sie pytania, czego tak na prawde sie boimy i czy w ogole powinnismy sie czegokolwiek bac, czy moze po prostu tego nas od dawna uczono. Bo wokol tego wszystkiego, szczegolnie jesli, albo dlatego, ze poruszamy sie tutaj po ogolnikach, kreci sie to naczelne pytanie: Czy my z naszymi najblizszymi, przezyjemy? Nie bede wyskakiwac z tym samym pod kazdym twoim postem, nie bøj sie.
    A co do rozwiazania, to nie mozesz (moim zdaniem) mi zarzucac zafiksowania, bo powtarzam sie z tym jako druga najczestsza rzecza, iz osobiscie sadze ze rozwiazan jest wiele, a jak narazie ich wspolnym mianownikiem jest tylko strach a nie interesy.
    Co do naszych swiadomosci, nie przypisuje niczemu wladzy nad nasza swiadomoscia, tylko wplyw, wladze ma nad soba (i niczym innym) kazdy z nas, absolutna.I nie jest to lapanie za slowka lecz wrecz fundamentalna poprawka jesli mamy sie faktycznie rozumiec.

    OdpowiedzUsuń